Moje drzwi sypialniane, czyli jak pewna wizja staje się rzeczywistością.

Jak samodzielnie odnowić stare drzwi? 

Potrzebna jest farba i wizja. 
I historia pewnego zdjęcia.

Na zdjęciu nic tylko jakieś drzwi i klamki.

Ale to był TAKI moment. Wiecie, jeden z tych, kiedy wiesz że nikt prócz twojej przyjaciółki cię nie rozumie. Kiedy wiesz, że nikt nie wie o co kaman i czemu miziamy drzwi starego kościoła w Chorwacji.

Jeszcze całkiem nieświadome trendu na #greenisthenewblack.
Bo wiecie, nie chodzi o to że się nagle nawróciłyśmy, bo to już się wydarzyło, wiele lat temu, ale…
Ale…
Kościół.
I drzwi.
Zewnętrzne są zielone, mchowe, głębokomorskie, jak dawno nie zmieniana woda w akwarium u brata.
A wewnętrzne łososiowe, różowe,pudrowe…
Jak moje dopiero co położone płytki w kuchni.
Zakochałyśmy się w całym kościele, ale w tym połączeniu barw w szczególności.

Wiec, podczads gdy nasi mężowie robili zdjęcia dzieciom i próbowali nie utopić ich w zatoce, my podziwiałyśmy kościół.
I te dzwi.
TE kolory!

Widzicie, na tym zdjęciu jest cały trend tego roku. 

Łososiowo- różowy, głęboki zielony i złoty. 

Nie trzeba czytać gazet wnętrzarskich i można wytrzymać dwa tygodnie bez Pinterest, gdy się ma takie naturalne wyznaczniki dizajnu w koło siebie. Wystarczy tylko spacer z przyjaciółką po Chorwackich wyspach z oczami szeroko otwartymi i już człowiek WIE.

Historia ze zdjęciem jest tylko ckliwą historią a wakacje jak to wakacje- lubią się kończyć. 

Wróciłam więc do naszej podkrakowskiej wsi, w amoku wrześniowo remontowym nie pamiętałam o zielonych drzwiach. Oczywiście, gdzieś w między czasie, między jednym a drugim obranym ziemniakiem, miedzy praniem i suszarkowaniem go, między odrabianiem lekcji a spacerami do spożywczaka, udało mi się zobaczyć na Instagramie kuchnie cudownej Karoliny z aletuladnie . 
(W ogóle Karolina to fest babka, pomalowała swój lacobel w kuchni. Nie wiem jak mam to opisać, naprawdę, ale jest Ona dla mnie przykładem że DA SIĘ wszystko jak się jest uzależnionym od wnętrzarskiego rauszu ) 
I to zdjęcie wstrząsnęło mną tak, że żaden ziemniak już tego dnia nie został obrany, pranie nie weszło do suszarki a lodówka była pusta bo nikt nie poszedł do sklepu. 
Bo ja miałam w głowie tylko tą jedną myśl: 

Karolina pomalowała swój kuchenny lacobel na ZIELONO. 

I wiecie jaki to był zielony? 
Mój! 
Napisałam więc do Karoliny ,co to za numerek się kryje za tą przepiękną barwą i że ja KONIECZNIE chcę tą farbę. 
I wiecie co? 
Ona mi ją sprezentowała. 
Więc nie mogłam potem spać przez tydzień. 
I w końcu w pewien deszczowy poranek, po zaprowadzeniu dzieci do szkoły udało nam się spotkać i miałam ją! Moją farbę! 
Tego samego wieczora pomalowałam drzwi. 
No. Tak pokrótce. 
A tak dokładnie to… 

Jak odnowić stare drzwi 

  •  znajdź stare drzwi. 
  •  zaopatrz się w wałeczek gąbkowy, kuwetę, papier ścierny o wysokiej gramaturze ( 100, 80 ) oraz szpachlę do drewna i małą szpachelkę
  •  zaopatrz się w farbę i podkład. ( ja miałam farbę od Karoliny, Ty możesz kupić w sklepie, np taką )  Najlepiej w farbę akrylową, lecz lepszej jakości, (ta Tikkurila świetnie póki co się sprawdza) lub jeżeli masz możliwość wynieść drzwi lub siebie poza dom możesz malować olejną ( łazienkowe drzwi mam potraktowane olejną farbą i ma mimo wszystko lepsze właściwości antyobijaniowe)
  • zdejmij drzwi z framugi. Będzie łatwiej 🙂 W zależności od rodzaju użytej farby poproś męża/chłopaka/ brata/ syna by wyniósł je na podwórko lub np do przestronnego pokoju w domu. 
  • zaszpachluj te ubytki, których nie chcesz znać po pomalowaniu, niektóre możesz zostawić, w końcu to stare drzwi, niech będzie czuć to mięcho. 
  • Poczekaj jak szpachla zaschnie i zeszlifuj ją na gładko.  
  • Przeszlifuj delikatnie całe drzwi
  • Pomaluj drzwi podkładem, poczekaj aż wyschnie
  • Pomaluj drzwi farbą, rób to tyle razy ile wymaga Twoja natura, ja nałożyłam trzy warstwy. 
  • Stosując ten sam schemat pomaluj i futrynę ( lub nie- może masz inny pomysł, to bardzo fajnie) 
  • Poproś kogoś o wstawienie drzwi na miejsce
  • Ciesz się nowymi- starymi drzwiami. 

Mniej więcej w takim kluczu pracowałam.
W międzyczasie zajmowałam się dziećmi i migrowałam z pokoju do pokoju.
Starałam się Wam porobić kilka zdjęć, bo wiadomo, z tego żyje bloger wnętrzarski, że robi foty i je na blog wrzuca, lecz niefortunnie, malowanie pochłonęło mnie tak, że fotografowałam tylko telefonem.
Więc wybaczcie.
I oglądajcie.

Zaczęłam w dzień, kontynuowałam nocą, wymieniłam szybkę na pleksi 9 kupiona już dawno czekała na wstawienie ), później dwa dni jeszcze malowałam ” na ostatnią warstwę” . 
W sumie trzy dni, oczywiście nie non stop, mając 5 dzieci, męża i kota- wynik spoczko. 

I to co każdy kocha najbardziej-  czyli przed i po 🙂 

Widzicie, specjalnie zostawiłam ślady czasu na dzwiach, bo w końcu są stare i zrobił je mój dziadek, niech to będzie widać 🙂 
Więcej zdjęć  możecie podglądnąć w moim wcześniejszym poście: o urządzaniu sypialni . 
I co? 
Jest szał? 

11 thoughts on “Moje drzwi sypialniane, czyli jak pewna wizja staje się rzeczywistością.”

  1. Jest szał 🙂 Drzwi są mega, kolor również mój 🙂 Przypomniałaś mi moją przeprawę z drzwiami, którą przebyłam kilka lat temu. Zdarłam farbę, wyszlifowałam, nałożyłam nową i wymieniłam szybę. Wiem co to znaczy podjąć taką pracę. To wyzwanie! Ciężkie, ale jakże satysfakcjonujące 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *